[ Pobierz całość w formacie PDF ]

większe głupstwo w świecie!
 No! no, nie bój się, dam ja sobie rady, bądz pewien. Ale wieszże sędzio, jakiego ja mu
konia darowałem?
 Pewnie ma jaką wadę ukrytą!
 Nie jedną, ale kilka. Są jednak tymczasem tak zamaskowane, że gdy się odkryją, stary
nie będzie nawet śmiał posądzać mnie: spadnie to na karki jego ludzi! Spleczony30 i bez kłę-
ba31!  na ucho poszepnął pan Mateusz śmiejąc się cicho  w dodatku ściga się jucha!
 Wybornie! doskonale!
 Uprzedzając podkomorzynę  odezwał się po chwili sędzia  która niezawodnie zechce
widzieć stan właściwego majątku, potrzeba odkryć go przed Bałabanowiczem, jak się tylko
dobrze przetrzezwi. Masz waćpan długi?
 Kto ich nie ma?
 Wszystkie są intabulowane32?
 Ani połowa.
 No, to dość pokazać te, które są w aktach.
 Masz waść jakie kapitały?
 Mało znaczące i w niepewnych rękach.
 Ja waści dam skrypt kondyktowy33 na sto tysięcy złotych, antydatowany34 o rok; możesz
go nawet oblatować35 dawszy mi kwit, który ja do czasu schowam. Tym sposobem fundusze
twoje pokażą się większe na oko.
 Niechże twoje nóżki ucałuję, mój sędzio, za te ojcowskie rady i pomoce! Oto przyjaciel,
oto człowiek! Czy nie potrzeba ci czego? czy nie żądasz czego do wygody, jeść, pić! Dyspo-
nuj że w moim domu! zmiłuj się! rozkazuj! dobrodzieju! Prawdziwie, głowę tracę i nie poj-
muję, jak ci się wywdzięczę!
 No! no! daj temu pokój!  odpowiedział sędzia  ja nie potrzebuję wdzięczności. Będę
dość rad i zadowolony, jeśli się waszeć ożenisz dobrze. Co się tyczy stanu twoich interesów,
ja to sam przed Bałabanowiczem, niby niechcący, się wygadam, a ty daj pokój i spuść się
zupełnie na mnie. Każ dawać wieczerzę, a ja go pójdę obudzę.
Sędzia wszedł z cicha do pokoju, w którym spał komisarz pani Doroty, i przekonawszy się,
że ten śpi w istocie, przewrócił krzesło, żeby go obudzić.
Aoskotem tym wyrwany ze snu stary schwycił się36 i nie wiedząc, co się z nim dzieje, po-
rwał za laskę, usiłując co najlepiej oczy otworzyć.
 Ha! zasnąłeś sobie trochę!  Na te słowa Bałabanowicz  przyszedł zupełnie do przy-
tomności i bardzo pomieszany, zaczął się wymawiać.
 Prawdziwie, bardzo przepraszam, jakoś...
30
spleczony  o nadwerężonej łopatce
31
bez kłęba  bez wypukłej kości biodrowej
32
intabunowany (z łac.)  wpisany do księgi hipotecznej
33
skrypt kondyktowy (z łac.)  tu: nieprawdziwy kwit dłużniczy
34
antydatowany (z łac.)  z datą wcześniejszą
35
oblatować (z łac.)  wpisać w akta hipoteczne
36
schwycił się  tu: zerwał się
28
 Ale i ja spałem  rzekł sędzia  tak nas ten pan Mateusz spoił tym morskim ponczem.
 Prawda, pozwoliliśmy sobie trochę nadto.
 No, nie ma nic złego w przyjacielskim domu! Co tam.
 Ale ja  pierwszy raz!
 O! zachciałeś uważać na to! Sam gospodarz to lubi! kiedy gości spoi, cieszy się tym i ra-
duje, a gniewa się na tych, co pić nie lubią!
 Któż by to nie lubił!  szepnął Bałabanowicz prostując się i poprawując na sobie odzie-
nie.
 Zapewne, mój łaskawco! Ale podobno, że już mają dawać wieczerzę. Trzeba wybić klin
klinem, napijem się kminkówki! Jakie on ma wódki ten Mateusz, ot to dopiero zobaczysz!
 Czy nie będzie zanadto?
 A cóż tam znowu za skrupuły! Co było, a nie jest, to nie pisać w rejestr. Jużeśmy poncz
przespali, teraz chodz no do wieczerzy.
I wziąwszy pod rękę starego, sędzia poprowadził go do jadalnej sali.
Tu już nakryto było do stołu i służący na tacy wnosił właśnie ze sześć flasz wódki do wy-
boru; gospodarz gatunkował wina przy drugim stoliku. Gdy weszli, szepnął coś prędko słudze
i zawrócił się do nich prosząc na wódkę. Bałabanowicz wstydząc się swego snu robił minę
panny młodej nazajutrz po ślubie, jednakże, gdy go zapach goldwaseru37 zaleciał, napił się
dużym kielichem i razniejszy już siadł do stołu.
Kuchni Mateusza nikt zarzucić by nic nie potrafił: ten czciciel swego żołądka lubił jeść
smaczne i wytwornie. Toteż Bałabanowicz przywykły do tłustej kuchni pani podkomorzyny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl