[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Chyba uniemo\liwiłem ci poznanie tajemnic maga, wybacz Wilkołaku. Pójdę teraz
dopilnować zbierania łupów.
Valkar pozostał w izbie sam. Otarł pot z czoła, rzucił jeszcze jedno spojrzenie na trupa
i wyszedł z domu. Elianę znalazł tam, gdzie ją pozostawił. Le\ała patrząc pustym wzrokiem
w niebo. Przysiadł przy niej, bał się dotknąć  wyglądała jak martwa. Dopiero po chwili
dostrzegł jak oddech porusza jej piersi. Twarz lekko się zaró\owiata, wróciło w nią \ycie.
Zauwa\ył, \e w jej kruczych włosach pojawiły się srebrne nitki. Walka z magiem musiała
drogo kosztować panią na Harrane. Poszedł do najbli\szego strumyka, nabrał wody w pogięty
hełm. Wróciwszy obmył delikatnie twarz kobiety. Głębokie westchnienie wydarło się z jej
piersi, ciemnobłękitne zrenice spojrzały przytomnie w twarz Valkara.
 Udało się?
 Tak i nie. Albarech zginął w bitwie.
 Jak to?
 Pomogli mi Wilkowie z Palenk. Albarech zginął przypadkiem. Ludzie Torwida
polegli  dodał po chwili.
Eliana usiadła, wzięła w dłonie hełm i przechyliła go do ust. Piła długo.
 Jak ci się udało zmusić do walki Wilków?
 Skusiły ich bogactwa Albarecha.
 Ciekawe... a kto jest ich wodzem?
 Ja. Wybrali mnie... Eliana zaśmiała się.
 No tak, teraz wszystko jasne. Nie znasz obyczajów Palenk. Widząc nic nie
rozumiejące spojrzenie młodzieńca mówiła dalej:
 Rycerze Palenk mimo swej chciwości i przysłowiowego bogactwa magów, rzadko
ryzykują napad na czarnoksię\ników. Wzajemnie, panowie czarów nie naprzykrzają się
zbytnio Wilkom. Czasami zdarza się, \e rozejm jest łamany  Wilkowie obierają wtedy
kogoś wodzem, aby w razie niepowodzenia wyprawy móc zrzucić cały cię\ar winy na niego i
przykładnie ukarać. Zazwyczaj ścinają takiemu nieszczęśnikowi głowę, wierząc, \e to
przebłaga rozjątrzonego napaścią maga.
Valkar zrozumiał teraz scenę jaka rozegrała się na leśnej drodze. Przebiegł go dreszcz
 Wilkowie, którzy mu towarzyszyli nie byli stra\ą, lecz ewentualnymi katami na wypadek
niepowodzenia...
 Ale zwycię\yliście, nie musisz obawiać się Wilków.
Przymknęła oczy, na jej twarzy odmalował się wysiłek. Trwała tak chwilę. Potem
zerwała się na równe nogi.
 Wilkowie są niegrozni, ale ze wszystkich stron ciągną fanatycy Czarnej Religii. Są
ich setki, to sprawka Albarecha, wezwał ich przed śmiercią.
Zachwiała się, Valkar objął ją w talii i przytrzymał. Uśmiechnęła się słabo i powiedziała:
 Zemściłam się i teraz mogę objęć na nowo swoją dziedzinę, ale pojadę do Harrane
tylko po to, aby po\egnać jego mury... a potem je\eli zechcesz, pójdę z tobą... tak daleko jak
tylko zechcesz, choćby poza świat.
Valkarowi zawirowało w głowie, pani na Harrane będzie z nim, będzie towarzyszyć
mu wśród bezpowietrznych, lodowatych przestrzeni. To brzmiało jak bajka...
 Zaufaj mi  powiedziała unosząc głowę i układając wilgotne usta jak do
pocałunku.
 Dobrze, pani...
 Będziesz musiał odprowadzić Wilków o dzień drogi stąd  to twój obowiązek. Ja
pojadę do Harrane...
 Pozwól mi przeprowadzić cię pani choćby tylko przez te dzikie ostępy.
 Dobrze, czekaj na mnie za dwa dni przy Granicznym Kamieniu Litterny. A teraz
chodzmy do Albarecha. Czasu jest niewiele, aby wydobyć z niego tajemnicę.
 Co takiego?! Przecie\ on jest martwy.
 Có\ T. tego, porozmawiamy z nim. To łatwe póki ciało jest jeszcze ciepłe.
Oszołomiony Valkar poszedł za Eliana, odzyskała ju\ siły, szła jak leśna boginka 
pod jej stopą nie trzasnęła najmniejsza gałązka, nie zaszeleścił liść. Jakby płynęła w
powietrzu.
Wilkowie zdą\yli sprowadzić swoje konie na Uroczysko, ładowali w juki wszystko co
przedstawiało jakąkolwiek wartość, dając jednak pierwszeństwo złotym i srebrnym ozdobom
zdartym z kapłanów. Weszli do domu, Albarech le\a! jak poprzednio twarzą w popiołach
ogniska. Nikt go nie tknął mimo, \e miał na sobie bezcenne klejnoty. Eliana przyklęknęła
przy nim, wyciągnęła ramiona nad martwą głowę maga szepcząc jakieś niezrozumiałe słowa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl