[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potem rzekł:
 Wesołych świąt, Joanno.
Przez moment sądziła, że zechce ją pocałować. Zapytał jednak tylko
ciepłym głosem:
 Miło spędziłaś Wigilię?
Przytaknęła, zaskoczona jego serdecznością. Pytał szczerze. Owszem,
pomyślała, było miło. Wspomnienie matki jednak nieuchronnie wprawiało
ją w melancholijną zadumę.
 Było inaczej  odparła, świadoma prawdziwej troski w jego oczach.
W wigilijną północ poszła z Dorothy i Davidem na nabożeństwo, a pózniej
wrócili i raczyli się ciasteczkami, które upiekła wcześniej Rose, zanim
wyjechała na święta do Kimberley, do swojego Andrew.
 Potem poszłam spać. Wiedziałam, że Dorothy i David chcą zostać
sami. Poza tym było już pózno.
Cieszyła się, że teraz Dorothy jeszcze śpi. Opowiadała jej o swoich
świątecznych planach, Dorothy należała jednak do osób, które lubią robić
z igły widły.
 Aadna sukienka  powiedział Jake, gdy Joanna wsiadła do
samochodu.  Niezwykły chabrowy odcień.
 Lubię błękit  odpowiedziała. A wiec jednak udaje im się rozmawiać
z sobą w cywilizowany sposób. I bardzo dobrze.
Na szosie za miastem było pusto. W oddali majaczyły wierzchołki gór
spowite siną mgiełką.
 Rankiem wszystko wygląda inaczej  zauważyła.
 Uwielbiam wczesne letnie poranki. Czasami wybieram się o takiej
porze na plażę. Zabieram wtedy kanapki i termos. Czasem spaceruję po
górach. Tak wcześnie nie ma tam prawie turystów. Spodobałoby ci się,
Joanno.
 Pewnie tak  przyznała i dopiero potem zaczęła się zastanawiać, czy
była to propozycja, czy też tylko luzno rzucona uwaga?
W Stellenbosch było spokojnie, ciszę mącił jedynie dzwięk kościelnych
dzwonów. Zaparkowali przed domem Sullivanów. Cathy wybiegła na
powitanie razem z psem.
 Nie śpię już od tylu godzin!  zawołała, obejmując Jake a i
nadstawiając policzek do pocałowania.  Chcecie zobaczyć, co znalazłam
w skarpetce? Na prezenty będzie czas pózniej, ale ja zawsze najpierw
dostaję podarunki w skarpecie  wyjaśniła Joannie.
 Joanno, Jake, wesołych świąt.  Był to głos Alice, która wyjechała na
werandę swoim wózkiem.
Przywitali się z nią serdecznie.
 Chciałam was od razu zaprosić na śniadanie, ale widzę, że Jake musi
się najpierw ogolić. Jake, masz do dyspozycji ten sam pokój co zawsze, a
Joannie damy sąsiedni.
W cieniu dużego domu stał wielki stół. Kiedy zjawił się przy nim
ogolony już Jake, przyszedł także Philip. Lekki posiłek składał się z
bułeczek i kawy. Atmosfera była miła i beztroska. Philip zdawał się nie
pamiętać o swej wcześniejszej niechęci, by spędzić święta z Jakiem i
Joanną. Zrobił zdjęcie Cathy, która dawała prezent psu.
 To piłeczka  wyjaśniła Cathy.  Simba zawsze dostaje piłki i zawsze
się cieszy, prawda, tatusiu?
 O tak  potwierdził Philip z uśmiechem.
 Tylko nie możemy z nim chodzić nad rzekę  ciągnęła dziewczynka.
 Wskoczy do wody, a potem pobrudzi podłogę w domu i Anna bardzo się
zdenerwuje.
Jake odstawił filiżankę i spojrzał na Philipa.
 Pamiętasz te święta, kiedy dostaliśmy wędki?  spytał.
 Oczywiście. Gdy dorośli kończyli obiad, poszliśmy nad rzekę.
Chcieliśmy złowić wielkiego łososia.
 Zamiast tego wyłowiliśmy wielki, stary but!  dodał Jake ze
śmiechem.
 Ale to jeszcze nie koniec  ciągnął Philip. Joanna zauważyła, że
wspominki z Irlandii wyraznie ożywiły obu mężczyzn.  Wpadliśmy do
wody i wróciliśmy do domu przemoknięci i zmarznięci.
 A dorośli tylko się z nas śmiali  dokończył rozbawiony Jake.
Jednakże po chwili w szarych oczach Philipa pojawił się chłód.
 Czas na prezenty spod choinki, Cathy  zwrócił się do córki. 
Chodzmy do środka.
Joanna zerknęła na Jake a i zobaczyła, że i on spoważniał. Musiała
zdusić w sobie pragnienie, by go objąć, gdyż wydał się jej nagle
przygnębiony i zmęczony. Szybko jednak wziął się w garść i podążył za
wózkiem Alice do wnętrza domu, gdzie Cathy już pokazywała Joannie
choinkę.
Być może Alice nauczyła się łagodzić wszelkie napięcia i
nieporozumienia, pomyślała Joanna, gdy żona Philipa zajęła się
rozdawaniem podarunków.
Zakup odpowiednich prezentów zabrał Joannie nieco czasu, gdyż
chciała wybrać dla każdego coś stosownego. Cathy bardzo się spodobała
lalka w miniaturowym śpiworze, a Alice natychmiast założyła na swoje
jasne, kręcone włosy aksamitną przepaskę. Obaj mężczyzni dostali od
Joanny powieści sensacyjne.
 Dziękuję, Joanno  powiedział Philip, znowu wchodząc w rolę
uprzejmego gospodarza.  Bardzo lubię P. D. James. Wolę od Johna
Grishama.
Jake podziękował za książkę Ruth Rendall, a gdy Joanna powiedziała,
że lubi powieści tej pisarki, obiecał, że pożyczy jej książkę po
przeczytaniu.
Z kolei Joanna dostała od Alice i Philipa album o Kapsztadzie, a od
Cathy wykonaną własnoręcznie zakładkę.
 Zrobiłam ją w szkole  oznajmiła dziewczynka.  Kiedy mama
powiedziała, że kupiła ci książkę, pomyślałam, że zakładka też ci się
przyda.
 Z pewnością, Cathy  zapewniła dziewczynkę zgodnie z prawdą
Joanna.
 Wszystkiego najlepszego, Joanno.  Jake wręczył jej niewielką
paczkę. Wewnątrz znalazła turkusową, jedwabną chustę i aż krzyknęła z
zachwytu.
 Widziałam taką w Kirstenbosch  powiedziała, a Jake kiwnął głową.
 Poczekałem, aż wyjdziesz ze sklepu, i wtedy ją kupiłem. Mimo
niechęci, jaką do mnie czujesz?  pomyślała wzruszona, a głośno
powiedziała:
 Dziękuję ci, Jake.
 Mamo, tato, a gdzie mój specjalny prezent?  spytała zaniepokojona
Cathy.
Alice popatrzyła na stos nie rozpakowanych prezentów córki i
pokręciła głową.
 Przecież dostałaś już tyle!
 No tak, i wszystkie są śliczne, ale tatuś powiedział, że dostanę coś
wyjątkowego, czego nie znajdę pod choinką.
Alice zwróciła się do Philipa:
 Chyba już pora na prezent dla Cathy.
 Racja  przyznał.  O, Anna niesie akurat kawę. Może najpierw się
napijemy?
Gdy towarzystwo skierowało się na werandę, Alice powiedziała do
córki:
 Zamknij oczy, Cathy, i nie podglądaj. Dziewczynka zacisnęła
powieki, a Philip wszedł do małej szopy, z której wyłonił się po chwili,
wyprowadzając krępego, białego kucyka.
 Możesz już spojrzeć  rzekł, trzymając lejce.
Cathy dosłownie oszalała z radości. Zbiegła po schodach i rzuciła się na
szyję zwierzęcia.
 Mogę się teraz na nim przejechać, tatusiu? Philip podsadził ją na
siodło.
 Pamiętaj o jednym, Cathy  dodał, nadal dzierżąc wodze.  Wolno ci
na nim jezdzić tylko wtedy, gdy jestem w domu.
 Ale nie ma cię w domu, kiedy wracam ze szkoły  powiedziała
dziewczynka zawiedziona.  A czasami przyjeżdżasz dopiero póznym
wieczorem,  Philipie  odezwała się Alice  to bardzo łagodny kucyk.
Dzieci już go dosiadały.
Tu wtrąciła się Anna:
 Panie Philipie, mój Jannie może pilnować Cathy. Nic jej się nie
stanie. Cathy, będziesz słuchała Janniego?
 No pewnie, Anno  zapewniła gorliwie dziewczynka i spojrzała na
ojca.
Po chwili Philip westchnął i pozwolił córce na przejażdżkę wokół
domu.
 Zwiez mnie z werandy, Jake  poprosiła Alice.  Chcę na nią
popatrzeć.  Po czym ściągnęła brwi i dodała:  Czuwałam nad Cathy,
odkąd się urodziła. Uczyłam ją chodzić. Ale teraz podrosła i musi poznać,
jak smakuje samodzielność. Ojciec musi jej na to pozwolić.
Gdy dziewczynka skończyła rundkę wokoło domu, Anna uśmiechnęła
się i klasnęła w dłonie.
 Spójrz, Anno  zawołała do niej Cathy  jak dobrze sobie radzę!
Zliczny konik, prawda, Joanno? Nazwę go Bałwankiem. Niech jeszcze
trochę tu z nami zostanie.
Trudno było przekonać Cathy, że nie można wprowadzić kucyka do
domu na lunch.
Podane zimne dania okazały się znowu wyśmienite. Było wśród nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl