[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie tak dawno byli chłopcami, żarliwie wypowiadali te słowa. Ich twarze nosiły piętno ognia, powodzi, śmierci, a
niekiedy przeżyć gorszych od umierania. Przez chwilę wydawało się Jessice, że rozumie, czym dla tych chłopców
była wojna. Jeszcze nie tak dawno myślała, że są zdolni tylko do flirtu i do tańca. Teraz wiedziała, że przeszli przez
coś, o czym ona sama nie miała pojęcia. Przeraziła się i chciała odejść, ale zabrakło jej odwagi.
4 Psalm 91, 4-5.
5 Psalm 31, 1.6.16.25.
6 Psalm 118, 8.
Wkrótce na podium pojawił się nowy żołnierz i wraz z pozostałymi rozpoczął pieśń:
Bądz spokojna, moja duszo, Pan jest z tobą,
Noś cierpliwie krzyż żalu lub bólu,
Powierz Panu swą drogę,
On zawsze pozostanie wierny.
Bądz spokojna, twój najlepszy przyjaciel
Prowadzi cię do radosnego końca.
Bądz spokojna, moja duszo, twój Pan
Wezmie odpowiedzialność za przyszłość,
Tak jak wziął za terazniejszość.
Nic nie zakłóci
Twojej nadziei i zaufania.
To co tajemnicze, rozjaśni się wreszcie.
Bądz spokojna, moja duszo, fale i wiatr
Znają Jego głos.
On nad nimi panuje.
Widownia siedziała w milczeniu, dopóki nie skończyli. Pózniej pastor przedstawił Jeremiego. Nie podał listy jego
wojennych osiągnięć. Ludziom wystarczyły ordery na jego piersi.
Jeremy zaczął mówić:
- Poprosiłem chłopców, żeby zaśpiewali dla mnie tę pieśń, ponieważ jeden jej fragment pomógł mi w pierwszej
wojennej misji. Do tamtej chwili wojna nie robiła na mnie wrażenia. Podobały mi się ćwiczenia. Nigdy wcześniej nie
brałem udziału w poważnej bitwie. Znałem moje obowiązki. Podczas treningu wydawały mi się łatwe, bo nie znałem
wtedy jeszcze strachu. Dopiero przed samym startem zrozumiałem, że mogę iść na pewną śmierć. Tego dnia, gdy
zaciągnąłem się do wojska, moja rodzina przeżyła ciężkie chwile. Na twarzach moich bliskich malowało się
przerażenie. Wtedy śmiałem się z nich i dalej szedłem moją drogą. Mam wspaniałą, odważną mamę, która nigdy nie
pokazywała łez i nie starała się mnie zniechęcić. Polecamy cię łasce Pana, synu" - powiedziała do mnie czule.
Wiedziałem, że mogę polegać na mojej rodzinie.
Modlili się za mnie codziennie. Te modlitwy wydawały mi się zbytecznym ciężarem, który miałem ze sobą zabrać.
Poranne i wieczorne modlitwy w moim domu drażniły mnie, gdy
byłem małym dzieckiem. Dopiero w ubiegłym roku zrozumiałem, że jest to słuszne i właściwe. Ojciec zawsze czytał
nam ustęp z Pisma świętego, a niekiedy, gdy mieliśmy więcej czasu, śpiewaliśmy hymny. Tego ranka, gdy
wyruszyłem na front, śpiewaliśmy tę samą pieśń, co chłopcy przed chwilą.
Wydawało mi się, że druga zwrotka została napisana specjalnie dla mojej matki. Czułem, jak ją śpiewa i przeżywa.
Bądz spokojna, moja duszo, twój Pan Wezmie odpowiedzialność za przyszłość, Tak jak wziął za terazniejszość.
Przypomniałem sobie pożegnanie mojego brata tej nocy, gdy poszedł na front. Bardzo współczułem mojej mamie.
Wiedziałem, jak potem cierpiała przez wiele miesięcy. Uświadomiłem sobie, że znowu musi przez to przejść.
Rodzice byli wspaniali. Nie stawiali przeszkód. Odjechałem.
Wtedy się nie bałem, bo sądziłem, że jeśli ja włączam się do wojny, to musi nadejść jej kres. Wkrótce jednak
odkryłem swój błąd. Byłem zachwycony rozmiarami przedsięwzięcia, które miało na celu ocalenie świata. Zwiat ten
miał żyć w pokoju i dobrobycie. Zdałem sobie sprawę ze znaczenia słów pieśni dopiero wtedy, gdy usiadłem w
kabinie bombowca. Wcześniej nie czułem strachu. Nie mogła mnie spotkać śmierć, bo byłem młody i silny. Byłem
dobrze przygotowany i miałem walczyć z wrogiem.
Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć tego uczucia strachu, które nagle mnie ogarnęło. Przypomniałem sobie czasy,
gdy stawiałem pierwsze kroki na boisku futbolowym. Miałem stanąć oko w oko z przeciwnikiem, a nagle odkryłem,
że nie mam żadnego doświadczenia. Zacząłem się trząść. Bardzo sobą pogardzałem. Byłem wtedy zniewieściałym
chłopakiem. Ja, Jerry Graeme, bałem się walczyć.
Wydawało mi się, że słyszę melodię. Była tak daleko ode mnie, jak moja odwaga, z której swego czasu byłem tak
bardzo dumny. W tej samej chwili dano znak do startu. Musiałem pójść. Nie wolno mi było zostać w tyle.
Wystartowałem. Moje ręce mechanicznie wykonywały ru-
chy, których mnie nauczono, mój mózg z przyzwyczajenia kierował moimi uczynkami, a ja słyszałem ten hymn,
który dodawał mi sił.
Bądz spokojna, moja duszo, twój Pan Wezmie odpowiedzialność za przyszłość.
Mój umysł zapamiętał to zdanie: Pan wezmie odpowiedzialność". Zastanawiałem się, czy Pan wezmie
odpowiedzialność za mnie. Zawsze sądziłem, że Bóg mi pomaga, ale w tamtej chwili nie miałem takiej pewności.
Zacząłem szybko analizować swoje życie. Nie miałem zbyt dużo czasu, więc zrobiłem to, jak w filmowym kadrze.
Uznałem, że byłem raczej dobrym człowiekiem. Nie popełniłem poważnego grzechu, z wyjątkiem grzechu
pierworodnego, z którym się urodziłem i o którym mnie uczono. Ogarniały mnie wątpliwości, czy czyste moralnie
życie wystarczy, gdy stanę przed obliczem Pana?
Rozmawiałem z Bogiem i odpowiadałem na wiele pytań. Zawsze chodziłem do kościoła. Lubiłem tam chodzić, ale
ciągle nie wydawało mi się, żebym ulepszał świat lub żeby to dawało mi jakiś komfort. Nie byłem ani kłamcą, ani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]