[ Pobierz całość w formacie PDF ]

plecach. Rachel Morgan to przypuszczalnie najlepszy szpieg, jakiego znam, starałam się więc jej
uwierzyć, kiedy wstała, otworzyła drzwi i powiedziała:
- Rezydencja jest bezpieczna, to był pewnie fałszywy alarm.
Kiedy przytuliła mnie na dobranoc, spróbowałam pozbyć się niepokoju. Ale potem zaryzykowałam
spojrzenie na mojego nauczyciela, który ściągnął marynarkę i poluzował krawat, i nie mogłam oprzeć
się wrażeniu, że bal został oficjalnie zakończony.
149
Wyszłam z gabinetu mamy i ruszyłam w czerwonej awaryjnej poświacie. Korytarze były puste. Okna
zasłonięte. Myślałam, że zobaczę biegające bez celu dziewczyny, usłyszę pytania i tysiące
najdziwniejszych teorii, ale w korytarzach panowała cisza; powoli pchnęłam drzwi do swojego
pokoju. Miałam wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim Bex zapytała:
- Czego chciała twoja mama?
Wszystkie przebrały się już w piżamy, ale jedno spojrzenie wystarczyło, żebym wiedziała, że wcale
nie były spokojne.
- Chciała wiedzieć, gdzie byłam i co widziałam. - Zrzuciłam ciasne buty i natychmiast poczułam, że
stopy mi spuchły i zrobiły się dwa razy większe niż zwykle.
- A... - zaczęła powoli Bex - gdzie byłaś? Opowiedziałam im wtedy wszystko - bez wyjątku. Po
raz kolejny. A kiedy skończyłam, dwie rzeczy stały się dla mnie jasne: a) koniecznie musiałam
pamiętać o tym, żeby z samego rana pójść i zabrać stanik, i b) moje współlokatorki spodziewały się
usłyszeć zupełnie inną historię. Liz usiadła prosto na łóżku.
- Więc nie chciałaś się wymknąć na festyn i spotkać z Joshem?
- Nie! To nie ja! Wiecie przecież, że nie naruszyłabym bezpieczeństwa w ten sposób.
- No pewnie, że to nie ty - naburmuszyła się Bex. - Ty nie dałabyś się złapać.
No dobra, nie było to takie wotum zaufania, na jakie liczyłam, ale na początek musiało wystarczyć.
- Poza tym nigdy nie wychodzisz w trakcie egzaminu -dodała Liz. - Nie masz żadnych kłopotów?
- Nie.
- A Zach tak po prostu zniknął? - zapytała Macey. -Nie poszedł z tobą do gabinetu mamy?
145
- Nie.
- Cam. - Po raz pierwszy tego wieczoru usłyszałam w głosie Liz strach. - Jak myślisz, co się stało?
Mimo swojego wykształcenia, doświadczenia i instynktu mogłam jedynie wgramolić się do łóżka,
nakryć szczelnie kołdrą i przyznać:
- Nie wiem.
Wtedy znów rozbłysły światła.
Rozdział 18
Od kiedy zjawiłam się w Akademii Gallagher, bywało wiele bardzo trudnych dni (na przykład
wtedy, gdy test z łucznictwa przypadł akurat w dniu, w którym musiały-
śmy używać niedominującej ręki), ale dzień, który nastąpił po balu, był
najtrudniejszy - z wielu powodów:
1. Chociaż była sobota, nikt nie spał, a więc od siódmej rano dziewczęta chodziły po korytarzach i
rozmawiały pod naszymi drzwiami.
2. Nawet gdyby nie przeszkadzał mi hałas, pewnie i tak nie mogłabym spać.
3. Kucharki dały wczorajszego wieczoru taki popis kunsztu kulinarnego, że na śniadanie byty tylko
płatki.
4. Intensywne przygotowania do balu przez cały tydzień oznaczały, że wszyscy mieli zaległości w
pracach domowych.
5. Moja skomplikowana, poskręcana fryzura z wczoraj sprawiła, że proces mycia i rozplątywania
włosów był niezwykle trudny i bolesny.
6. Mimo że nauczyciele powtarzali raz po raz oficjalną wersję wydarzeń, według której czarny
alarm był fałszywy, a spowodowała go jakaś awaria elektryczna, to nieoficjalna wersja wydarzeń
wiązała się... ze mną.
152
Oświetlenie działało. Stalowe żaluzje zniknęły i wszystko wróciło na swoje miejsce, ale od razu po
wejściu do biblioteki wiedziałam, że coś się zmieniło. A jeszcze dziwniejsze nie było to, że o
dziewiątej rano w sobotę siedziało tam już piętnaście nastolatek. Najdziwniejsze było to, że kiedy
tylko weszłam, wszystkie zamilkły.
Nawet Tina Walters opuściła książkę i gapiła się na mnie, kiedy mijałam kominek i szłam w stronę
działu poświęconego walutom światowym (pan Smith zadał nam wypracowanie). Przebiegłam ręką
po grzbietach książek, gdy nagle usłyszałam szept zza półki.
- No pewnie, że będą mówić, że to fałszywy alarm. -Nie umiałam rozpoznać tego głosu.
Zamarłam.
- Oczywiście jej mama będzie ją kryć. Moje serce również zamarło.
- I to nie pierwszy raz.
Przywykłam do tego, że ludzie o mnie gadają... w pewnym sensie przywykłam. W
końcu jestem córką dyrektorki, moje zdolności kamuflażu przeszły już do historii, a mój sekretny
chłopak śledził mnie na egzaminie końcowym z tajnych i przebił się wózkiem widłowym przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl