[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bycie szpiegiem jest nudne.
Im starsza byłam, tym mądrzejszy stawał się mój nauczyciel.
- Gdzie jest Zach? - Zapytałam.
- Pracuje. - Powiedział Townsend zza nas.
- Chcę pracować. - Powiedziałam mu. - Dlaczego my nie możemy pracować?
- Pracujey, Cam. - Przypomniała mi Bex. - Tylko.. bezpiecznie. - Bex podniosła
lornetkę kolejny raz i pomyślałam, że ani ona, ani Macey nie spuszczały mnie z
oczu przez cały dzień. (Jakkolwiek przekroczyły linię kiedy Bex próbowała
przykuć się do mnie zanim poszłyśmy spać tego ranka.)
To była misja na całego, tylko patrzenie w dół na bruk i nie mogłam zapomnieć,
że to też minie.Nie chciałam spędzić wieczności na obserwowaniu. Kiedyś w
końcu musimy zejść z tego dachu.
Ale wciąż tam byliśmy godzinę pózniej kiedy Zach i Preston wspięli się po
drabinie prowadzącej do przeciwpożarowej klatki schodowej na krawędzi dachu.
- Macie to? - Zapytał Townsend.
- Tak, proszę pana. - Powiedział Zach i dla mnie było to trochę więcej niż
odrobinę niepokojące jak dobrze oni się dogadują. Lubili wyrażać się półsłówkami
i mieli świetną posturę. Odsunęłam się od kamiennej balustrady, zmęczona i
rozdrażniona.
- Nie myślcie o mnie. - Powiedziałam. - Jestem tylko osobą, która próbowała
obrobić to miejsce w lipcu.
Nie, nie zrobiłaś tego. - Powiedziała Abby, pojawiając się na dachu. Miała na sobie
schludny garnitur i wysokie czarne buty. Jej włosy były ściągnięte w gładki kucyk
na karku i albo ja wymyślam coś sobie, albo Townsend nie był tak dobrym
szpiegiem jak myślałam, ponieważ mogłam przysiąc, że zobaczyłam, jak się
odrobinę ślini.
Notatka do siebie: twoja ciocia jest ładna.
- Nie było żadnych włamań do tego banku. - Zimny wiatr rozwiał kucyk,
rozkłądając kosmyki po całej twarzy, ale się nie poruszyła aby zabrać je stamtąd,
kiedy odwróciła się, żeby spojrzeć na Townsenda. - Jeśli Cammie albo cóż...
Wakacyjna Cammie... przybyła do Rzymu, żeby odwiedzić ten bank...
- To był ten. - Upierał się Preston, ale Abby kontunuowała.
- Albo nie zrobiła tego...
- Albo zrobiła to tak dobrze, że nie wysłało żadnych ostrzeżeń? - Zgadła Bex.
Abby przytaknęła. - Dokładnie. - Odwróciła się do mnie. - Więc nie myślę, że to
zrobiłaś.
- Może to zrobiła. - Powiedziała Macey, broniąc mojego honoru. - Cammie
mogłaby obrobić bank.
- Tak, mogłaby. - Zgodziła się Abby.
Siedziałam tam tyko, tęskniąc za lodami.
- Ale nie ten bank. - Powiedział Townsend, podchodząc bliżej do mojej cioci i
przekazując jej porozumiewawcze kiwnięcie głową.
Budynek przy ulicy wyglądał jak kościół albo piękny stary pałac. Obserwowałam
go dostatecznie długo, żeby wiedzieć, że wyglądał również jak forteca.
Preston odsunął się, jakby część niego wiedziała, że wmieszał się (albo został
wciągnięty) w rozmowę, która była około dziesięć razy poza poziomem ufności dla
syna ambasadora.
- Jak mówiłem wam wczoraj i Spojrzał na grupę a potem na mnie. - tobie
zeszłego lata, mój tato ma tutaj konto. Ten bank jest popularny wśród
dyplomatów. Zagraniczni dygnitarze..
- Szpiedzy. - Ciocia Abby skończyła za niego.
- Twoja mama? Twoja mama ma tutaj konto? - Zapytałam Zacha, przemierzając
przestrzeń pomiędzy nami w trzech małych krokach. - Ma?
Odwrócił się i spojrzał w dal. - Nie wiem. Wygląda jak jej miejsce. - Potem w
ułamku sekundy odwrócił się do mnie. - Dlatego teraz jest najlepszy moment,
żeby pozwolić CIA przejąć akcję. - Spojrzał na Townsenda. - I MI6, jeśli chcą.
- Och. - Powiedział Townsend powoli. - MI6 chce.
- Ale.. - Zaczęłam, ale Zach mi przerwał.
- Ale teraz stąd idziemy. - Sięgnął po mnie.
- Nie. - Powiedziałam, wyrywając się.
Spojrzałam na moje najlepsze przyjaciółki, szukając u niech wsparcia, ale Bex
tylko potrząsnęła głową. - Zgadzam się z Zachem.
- Ale niespodzianka. - zirytowałam się.
- Nie wiesz gdzie wchodzisz, Cam. - Powiedziała mi. - Nie wiesz dlaczego ani jak,
ani nawet czy byłaś tam wcześniej.
- Muszę iść. - Powiedziałam im wszystkim.
- Nie. - Krzyknął Zach. - Nie musisz!
- Ma rację, Panno Morgan. - Powiedział Townsend. - Dotarliśmy tak daleko. Są
kanały, operacje..
- Te same kanały, które powiedziały Kręgowi, że powinni wysłać zabójcę, by
pilnował chatkę Joego Solomona? - Zapytałam, ale Townsend pozostał obojętny
na moją argumentację. - Ostatnim razem, kiedy korzystaliśmy z kanałów zabiłam
człowieka.
- Krąg może być tutaj. - Macey była za mną, błagając. - Czy to kiedykolwiek
dotarło do ciebie, że obserwują to miejsce tak jak obserwowali chatkę?
- Obserwujemy ten budynek od godzin, Macey. Oczywiśce to dotarło do mnie.
- Ale czy pomyślałaś o tym dlaczego nie ma żadnego śladu twojego pobytu tutaj?
- Powiedziała Bex. - Czy pomyślałaś o...
- Co jeśli to wciąż tu jest? - Krzyknęłam. - Przyjechałam do Rzymu po to.. -
Wskazałam bank. - Przyjechałam szukając czegoś, co było tam... A co jeśli to
wciąż tam jest?
- Panno Morgan. - Townsend brzmiał jak chłodny, kalkulujący agent, którym był.
- Czy umarłby pan, żeby ich zatrzymać, Agencie Townsend?
- Tak. - Nie stracił animuszu.
Podciągnęłam rękawy, ukazując zblakłe siniaki na moich ramionach. - Więc niech
pan pomyśli co ja mogłabym zrobić.
- Cam. - Powiedziała Bex, przybliżając się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]