[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do tej pory załadowywania statku.
Trójka brakujących marynarzy wróciła wreszcie biegiem. Załadowano ostatnie zapasy.
Rzucono cumy. Ośmiu marynarzy harowało przy wiosłach szalupy, by wyholować  Szelmę
na otwarte wody. Gdy pierwszy powiew oceanicznej bryzy poruszył żagle, łódz wciągnięto z
powrotem na pokład. Za moment wiatr wydął żagle karaki, a drobna fala wokół dziobu
zmieniła się w białe, spienione odkosy.  Szelma kołysał się rytmicznie. Pisk kołujących
mew mieszał się z chlupotem wody, skrzypieniem rei i westchnieniami wiatru w takielunku.
Conan oparty o burtę spoglądał zamyślonym wzrokiem ku odległemu widnokręgowi.
Nakazawszy obranie zaleconego przez Cymmerianina kursu i ustaliwszy wachty, Zeltran
stanął obok dowódcy.
 Cóż, kapitanie  rzekł.  Dokąd zmierzamy tym razem?
 Znasz  Petrela Czarnego Zarona?  spytał Conan.
 Tę wielką balię, która wypłynęła godzinę przed nami? Owszem, znam. Powiadają, że
Zarono to dobry żeglarz, ale też łotr o czarnym sercu. Ma krewnych wśród pomniejszej
szlachty, jednak wyrzekli się go, ponieważ popełnił ponoć coś, czego nie mogli znieść ci
wysoko urodzeni nicponie. Właśnie po tym został korsarzem. Pokłóciłeś się ze szlachetnie
urodzonym Zaronem, kapitanie? Radziłbym ci zastanowić się przed wejściem w paradę temu
szubienicznikowi.
 Zatrzymaj dla siebie to, co ci powiem.  Conan opowiedział pokrótce o Ninusie, mapie
i ingerencji Zarona.  Jeśli dorwę go na otwartym morzu, dam mu posmakować uczciwej
stali za to, co zrobił.  Petrel jest większy, ale  Szelma ma zgrabniejszą linię i może ostrzej
płynąć pod wiatr.
 Och, na pewno go dogonimy  odparł Zeltran, podkręcając z zapałem wąsa.  Nie
wątpię też, że zdołam usiec sześciu czy siedmiu obwiesiów Zarona, ale czy nie byłoby
rozsądniej, kapitanie, trzymać się go niepostrzeżenie, by sam doprowadził nas do skarbu?
Conan uśmiechnął się i poklepał niższego bosmana po plecach.
 Na Croma i Mannanana, zasługujesz na swoją zapłatę, kurduplu!  popatrzył na grupkę
żeglarzy, którzy przytrzymując się rei, stali na lince brzeżnej topsla czekając na polecenie
postawienia żagla.
 Zostawcie to, obiboki!  zagrzmiał.  Wracajcie na pokład!  zwrócił się do Zeltrana:
 Nie postawimy topsla, bo Zarono dostrzegłby nas. Możemy płynąć pod wiosłami równie
szybko, jak on pod żaglami. Mówiłeś mi, że jeden z chłopaków ma orli wzrok?
 Riego z Jeridy.
 Właśnie. Niech włazi na bocianie gniazdo i mówi, co widzi.
Po chwili młody Zingarańczyk znalazł się w koszu na szczycie głównego masztu.
Utkwiwszy spojrzenie w południowo wschodnim horyzoncie, zawołał:
 Karaka na wprost przed dziobem, kapitanie! Widzę jej topsel, a kiedy unosi ją fala, także
czarny pokład!
 To  Petrel  stwierdził Conan.  Trzymaj kurs, sterniku.  Odwrócił się do
gładzącego sumiasty wąs Zeltrana.  Za dnia będziemy trzymać się z tyłu, a w nocy
podpływać tak, żeby było widać jego światła. Jeśli dopisze nam szczęście, nie zostaniemy
wypatrzeni!
Uśmiechnął się hardo. W jego oczach zabłysło zadowolenie, odetchnął pełną piersią, czując
przypływ radości. To było życie: dobry pokład pod nogami, pół setki krzepkich obwiesiów
pod komendą, morze do żeglowania, nieprzyjaciel do pokonania i szykująca się
nieokiełznana, szaleńcza, wspaniała przygoda!
Oślepiające słońce dzwigało się coraz wyżej na lazurowe niebo. Z wody wyskakiwały
delfiny i pogrążały się z powrotem w turkusowych falach. Pod wszystkimi żaglami z
wyjątkiem zdradzieckiego topsla  Szelma płynął śladem  Petrela na południowy wschód,
zostawiając za sobą spieniony kilwater.
ROZDZIAA 3
ZAGAADA  KRLOWEJ MORZA
Karawela  Królowa Morza , luksusowy królewski statek, przepłynęła między zingarańskim
wybrzeżem i Wyspami Barachańskimi. Archipelag był osławioną siedzibą piratów, w
większości argosańskiego pochodzenia, lecz statek księżniczki nie natknął się na łupieżców
przeczesujących wody Zachodniego Oceanu. Karawela minęła następnie granicę między
Zingarą i Argos.
Kiedy argosańskie wybrzeże zniknęło za wschodnim horyzontem, stosownie do polecenia
księżniczki kapitan Kapellez obrał kurs na lewą burtę, tak aby ląd było widać jedynie z orlego
gniazda.
Powody takiego postępowania były dwojakie. Po pierwsze, chciano jak najszybciej
dopłynąć do Asgalun. Po drugie, miało to zmniejszyć ryzyko napaści przybrzeżnych
argosańskich piratów.
Mimo to od ranka widać było za rufą dużą czarną karakę. Wczesnym popołudniem zbliżyła
się do  Królowej Morza na tyle, że żeglarz o najbystrzejszym wzroku zdołał rozpoznać jej
banderę.
 Nie ma się czego obawiać, pani  stwierdził kapitan Kapellez.  To okręt korsarski w
służbie twojego ojca. Sądzę, że to  Petrel , dowodzony przez kapitana Zarona.
Mimo to Chabela była niespokojna. W powolnym zbliżaniu się masywnego czarnego statku
było coś złowróżbnego. Oczywiście, korsarski okręt mógł znalezć się na tym samym kursie
co oni zupełnie przypadkowo.
O niepokój przyprawiło ją również imię Zarona. Chabeli znany był on wyłącznie z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl