[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skórę; przebiegł ją dreszcz.
Nigdy nie całował jej żaden mężczyzna. Mężczyzni nie całują kobiet z ulicy; jedynie z nimi
spółkują. Teraz rozumiała dlaczego.
Ulicznice mają popękane, spierzchnięte wargi - jak Victoria. Sześć miesięcy temu jej wargi
były pełne i delikatne. Czyżby w głębi serca podziwiała zarys swoich warg i delikatność
skóry?
Czyżby aż tak wyraznie było widać jej próżność?  Twoje piersi..." - ponaglał prowokacyjnie
męski głos. Blada, smukła dłoń w lustrze powoli zsunęła się w dół po ostrym podbródku,
chudej szyi i pulsującym zagłębieniu. Wsunęła się między ciepłe włosy.
Pod ich osłoną pokryte zgrubieniami palce dotknęły okrągłej piersi. Była miękka, pulchna, w
przeciwieństwie do reszty ciała Victorii.
Pod kaskadą ciemnych włosów natrafiła zagłębieniem dłoni na brodawkę i otuliła ciemny
pączek róży. Nie sprawiała wrażenia pączka róży.
Była twarda. Z małymi gruzełkami pod skórą. Na samym czubku miała maleńkie zagłębienie.
Przed listami Victoria nigdy nie oglądała swojej nagości nie dotykała skóry.
Nie znała swoich wrażliwych miejsc, które pozostawały w stanie uśpienia pod gładkimi
wełnianymi sukniami, czekały aż Victoria je odkryje.
Srebrnooki, srebrnowłosy mężczyzna przeczytał listy. I wiedział...  Pragniesz tego, za czym
w skrytości tęskni każda kobieta". Victoria nie chciała pragnąć. Pocałunków. Pieszczot.
Ssania.
Nie chciała tęsknić.
Nie chciała pragnąć...
Ciepła dotyku.
Połączenia dwóch ciał.
Nie chciała marzyć o męskich palcach... penisie... męskim jeżyku.
Odwróciła się, opuściła ręce, włosy przesłoniły piersi.
Przez sześć miesięcy korzystała z poobijanego nocnika; luksusowa gładka drewniana muszla,
na której usiadła, była miłą odmianą.
Przypomniała sobie udogodnienia, które niegdyś traktowała jak coś normalnego, i wygodę,
której podstępnie została pozbawiona.
Wygodę, której mogła już nigdy nie zaznać.
Wszystko przepadło. Drobne błyskotki. Perłowy naszyjnik, Nowe kolczyki, których nigdy nie
odważyła się założyć. Grawerowany srebrny zegarek, który dostała od swojej pierwszej
pracodawczyni. Ubrania.
Pokój który śmierdział biedą i rozpaczą.
Zalegała z czynszem i nie mogła go zapłacić. W jej pokoju na pewno zamieszkał już ktoś
inny.
Czy nadal będą przychodziły listy adresowane do Victorii? Czy nowa lokatorka przeczyta je i
tak jak Victoria zapragnie czegoś więcej?
Sięgnęła do pudełeczka z papierem toaletowym. Woda ze spłuczki spłynęła z cichym
bulgotem. U jej ostatnich pracodawców szum spuszczanej wody słychać było w całym domu.
Bielizna jeszcze nie wyschła. Victoria mogła wrócić do łóżka albo się ubrać. Mogła udawać,
że jest gościem Gabriela... albo być więzniem, którym naprawdę była. Wybór należał do
niej... Kusiło ją, żeby skorzystać z prysznica. Usiłowała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz
zrobiła coś dla czystej przyjemności. Nie pamiętała.
Jako dziecko lękała się ojca, obawiała się, że obrzuci ją obelgami. Zrobił to.
Jako guwernantka bała się stracić pracę. I stało się. Nie była już dzieckiem, nie była też
guwernantką. Jako niezależna kobieta nie miała nic do stracenia. Ani miłości ojca, ani pensji.
Przeszła kilka kroków po chłodnych płytkach. Nad wanną sterczało sześć mosiężnych kurków
z napisami:  Gorąca",  Zimna",  Do wanny",  Mały strumień",  Masaż wątroby" i
 Prysznic".
Z sercem w gardle Victoria przekręciła kurek z napisem
 Prysznic". Nic.
Szybko zakręciła kurek. Czyżby coś zepsuła? Niepewnie przekręciła kurek z napisem
 Zimna". Bulgotanie wody wcale nie dobiegało z kurka nad wanną - Victoria niepewnie
zajrzała za miedzianą obudowę - ani z sitka nad głową.
Nad każdym z sześciu miedzianych zaworów zauważyła niewielki termometr.
Domyśliła się, że zimna woda napłynie do zbiornika. Odkręciła kurek z gorącą wodą.
Termometr pokazał wzrost temperatury. Na drugiej skali ciemniejsza linia pokazywała
stopień napełnienia zbiornika: jedna czwarta, połowa, trzy czwarte, pełen.
Victoria szybko zakręciła korki z zimną i gorącą wodą
Pod wpływem podekscytowania w jej żyłach zaczęła szybciej krążyć krew. W drzwiach
łazienki nie było zamka. To nie zmniejszyło jej podniecenia.
Weszła do wanny, kurczowo trzymając się zimnej obudowy, i ostrożnie usiadła.
Poczuła się tak, jakby znalazła się w miedzianej grocie. Po obu stronach znajdowały się dwa
mniejsze sitka, nachylone w jej stronę. W rogach kabiny biegły z góry na dół podziurkowane
miedziane rurki.
W obudowie wanny odbijała się sylwetka Victorii. Kobieta o miedzianej skórze wraz z nią
odwracała głowę, wypychała do przodu piersi, unosiła ręce.
Victoria odkręciła  Mały strumień".
Natychmiast na jej piersi, pośladki, biodra, twarz, brzuch i plecy trysnęła z podziurawionych
rurek ciepła woda. Docierała dosłownie wszędzie. Mokre włosy oblepiły plecy, płuca
wypełniły się parą.
Victoria zakręciła kurek i odważnie uruchomiła prysznic. Spadły na nią strugi deszczu.
Nigdy dotąd nie doświadczyła czegoś takiego. Woda z sitka kłuła i zarazem pieściła jej głowę
i plecy.
Zupełnie jakby znalazła się nago w strugach letniego deszczu.
Na miedzianej półeczce w zagłębieniu leżało mydło i buteleczka - Victoria sprawdziła - z
szamponem. Woda rozmiękczyła etykietę i rozmyła napis. Rozpoznała zapach - to było jego
mydło i jego szampon.
Mężczyzny, który obiecał ją ochraniać. Jeśli będzie mógł.
Victoria skorzystała z mydła Gabriela i użyła jego szamponu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl