[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wystawę najlepsze rzeczy.
- Miejmy nadzieję, że stać ją na bezstronność i nie będzie dopatrywać się
w obrazach Jordana tego, czego w nich nie ma.
Współpraca szła im dobrze. Laura patrzyła na każdy obraz kilka minut,
wyobrażając go sobie w odpowiednich ramach, ale nawet dając wygórowane
ceny, nie szacowała ich wysoko. Wiele prac było niekompletnych, jakby Jordan
nudził się nimi. Te były bezwartościowe.
Przy każdej wycenie zerkała na Jeda, który bez emocji, spokojnie notował
numery, krótki opis i wartość. Jordan byłby znużony i namawiałby ją na coś
bardziej rozrywkowego. A ona by mu uległa. Taki już był.
Stoicki spokój Jeda powoli zaczął ją denerwować. Wzięła kolejny obraz.
Nie wszystkie były marynistyczne. Jordan namalował kilkanaście klasycznych
martwych natur i parę portretów. Kiedy natknęła się na akt, rozpoznała kobietę,
którą zastała z nim tamtego popołudnia.
Zapomniała o nim. Kiedy przeglądała obrazy do wystawy, wybrała
najlepsze, a ten chciała spalić. Oczywiście, nie zrobiła tego. Nie mogła na to
patrzeć.
- 38 -
S
R
Jed spojrzał na akt, a potem na Laurę.
- To nie ja.
- Widzę. Jakaś modelka?
Laura wzruszyła ramionami. Wzięła następne płótno. Praca szła sprawnie.
Laura śpieszyła się. Im dłużej przebywała z Jedem, tym bardziej się
denerwowała.
Kiedy się ściemniło, zarządziła przerwę. Zrobili więcej niż połowę.
- Czy te tutaj to już wszystkie? - spytał Jed.
- O ile mi wiadomo - odpowiedziała. Oparła ostatni obraz o ścianę i
rozejrzała się.
- Mogę to skończyć jutro po południu, jeśli chcesz. - Im wcześniej
skończy, tym wcześniej pozbędzie się towarzystwa Jeda.
- Jordan rzucił studia, bo postanowił zostać malarzem. Spodziewałem się
czegoś więcej po dwunastu latach pracy. Ile się maluje jeden obraz?
- Teraz to bez znaczenia. Jego już nie ma - odpowiedziała.
- Przepraszam. To musi być dla ciebie przykre.
Pokręciła głową.
Nie szukała współczucia. Współczucie potrzebne jej było wtedy, kiedy
odkryła, że facet, za którego miała wyjść, zdradzał ją.
- Muszę już iść - powiedziała, chcąc uciec od wspomnień.
- Zjedzmy razem kolację. Po raz pierwszy od pięciu lat nie jestem w
pracy. Właśnie straciłem brata. Moi rodzice są załamani i nie życzą sobie
mojego towarzystwa. Tak im przypominam Jordana, że nie mogą na mnie
patrzeć. Ty też tak to odczuwasz? - W jego otoczeniu nikt nie porównywał go z
bratem, bo nikt go nie znał. Ale dla rodziców wyglądał jak ukochany syn,
którym nie był.
Obecność Laury przybliżała go do Jordana. Nawet nie zdążył się z nim
pożegnać. Przykro mu było, że jego brat zmarł trzy miesiące temu, a on
- 39 -
S
R
dowiedział się o tym dopiero teraz. Czy nie powinien poczuć, że świat się
zmienił, kiedy Jordan zmarł?
- Dobrze, ale w dżinsach nie pójdę. Muszę się przebrać.
- Przyjechać po ciebie za pół godziny? - zapytał. Dowie się w hotelu o
jakieś miłe miejsce i spędzą czas przyjemniej niż wczoraj.
- Za godzinę. Zeszyt zostawię tutaj. Pamiętasz, gdzie mieszkam?
Skinął głową. Wczoraj odwiózł ją pod dom. Miragansett to małe miasto, a
ulice tworzą sieć prostokątów.
- Znajdę.
W samochodzie Laurę ogarnęły wątpliwości. To byłaby ich druga
wspólna kolacja. Przecież niczego się nie spodziewała. Był samotny. Opowie
mu o ostatnich dniach Jordana. Nie miał pojęcia, jaką trudność sprawiała jej
rozmowa o Jordanie. Jeszcze mu nie wybaczyła tego, co zrobił. Jednak Jed był
rodziną i potrzebował trochę bliskości.
Co nie znaczy, że celem jej życia będzie teraz pocieszanie Jeda Brodiego.
Są lepsze rzeczy, jakie może robić z mężczyzną.
Zaszokowana tym pomysłem, włączyła silnik i ruszyła do domu. Będzie
spokojna, przyjacielska, ale to będzie ich ostatnia wspólna kolacja! Za bardzo
przypominał Jordana. Czuła w głowie zamęt. To, że wygląda jak Jordan, nie
oznacza, że jest taki jak on.
Popołudnie, które spędził z Laurą, przybliżyło mu trochę Jordana. Przez
ostatnie lata niemal zupełnie zerwał z rodziną. Teraz niewiele się zmieniło,
mimo że wolałby, by było inaczej.
Ale Laura nie była tylko ogniwem łączącym go z bratem. Intrygowała go i
chciał, żeby widziała w nim nie Jordana, do którego był tak podobny, ale
całkiem innego mężczyznę. Czy to w ogóle możliwe?
Dziś wieczorem spróbuje przekonać ją, że różni się od niego całkowicie.
Ma dość niebezpieczną pracę. Zmierć Jordana to sygnał alarmowy. Jest młody i
- 40 -
S
R
zdrowy, ale czas ucieka. Może nadeszła pora, żeby pomyśleć o całkiem innym
życiu niż dotychczas, a nawet się zakochać?
Na studiach Jordan robił tylko zamęt, więc unikał i brata i jego
przyjaciółek. Nie chciał grać drugich skrzypiec. Laura była inna. Była kobietą,
którą mógłby się zainteresować. Może nawet pomyśleć o wspólnej przyszłości.
Ale to zależało od niej.
Restauracja była elegancka. Na stolikach nieskazitelnie białe obrusy,
srebrna zastawa i kryształowe kieliszki. Sącząca się w tle cicha muzyka i
niewielki parkiet w oddali nadawały miejscu miłą atmosferę.
Laura miała na sobie letnią sukienkę. Podobało mu się, że była taka
kobieca. W Brazylii miał w załodze cztery kobiety, które nosiły męskie stroje
robocze.
Zdecydowanie powinien odpocząć, skoro interesują go kobiece stroje.
- Jadłaś już tu kiedyś? - zapytał.
- Raz czy dwa - odparła, przeglądając menu. - Wezmę morskiego okonia.
- Dla mnie homary. - Jed chwilę pózniej złożył zamówienie kelnerowi.
- Z Jordanem?
- Nie. Nigdy tu nie byliśmy. To miejsce nie w jego stylu.
- Gdzie chodziliście?
- Do Barneya na Atlantic Avenue - podała nazwę nocnego klubu, gdzie
tłumnie przychodzili młodzi. - Lubił tańczyć i śpiewać karaoke.
- On śpiewał? - Jed próbował to sobie wyobrazić i uśmiechnął się, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl